niedziela, 29 września 2013

"Diana"

Z góry zaznaczam, iż moja opinia nie musi być w stu procentach obiektywna, bo choć wczoraj wybrałam się na tak zwany babski wieczór, to mój gust filmowy raczej odpowiada męskiemu. Nie powiem, że zupełnie nie lubuje się w romansidłach lub wyciskaczach łez, ale muszą to być dobre filmy.
Stało się... siedzą baby w kinie, ludu całkiem sporo, zaczyna się.
Początek filmu jak dla mnie porażka, nudy na pudy. Przepękałam chwilkę, no i film zaczął się rozkręcać do historii przypominającej polskie komedie romantyczne (czyt. sielankowo), romans księżnej z kardiochirurgiem stał się głównym tematem.
Mam wrażenie, że twórcy filmu chcieli zaszokować czymś nowym, ale zabrakło tak ważnych tematów, które były wielką częścią księżnej. Prawdziwa historia była tak ciekawa, jednak w filmie nic ciekawego nie ujrzałam, zabrakło prawdziwej Diany. Przedstawiono ją jako rozkochaną trzpiotkę, która mimo udręk ze strony mediów próbuje je wykorzystać do swoich celów. Końcówka miała być dramatyczna, jednak wydaje mi się jakby jej wcale nie było.
Ogólnie nie powtórzyłabym tego.
Jak zaznaczyłam wcześniej, nie jestem fanką komercyjnych filmów, jednak nikomu z mojego towarzystwa się nie spodobał (a to raczej takie gusta filmowe).
Wieczór jednak uznaje za udany, bo miałam doborowe towarzystwo ;-)
 Mój drogi małżonek jako fan Jamesa Bonda oglądał w tym czasie "Skyfall" na CANAL+ i też nie był zachwycony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz